Hejka!
Wiem, wiem… znów dawno mnie nie
było. Chyba nie nadaję się do prowadzenia bloga… No cóż. Nie usunę go jednak,
bo lubię tutaj pisać.

Moi rodzice niestety nie mieli
pieniędzy by wysyłać mnie na kolonie, czy zieloną szkołę. Wszystkie wakacje
spędzałam więc w mieście, czasem byłam tydzień u babci mieszkającej pod miastem
lub jeździliśmy na wieś do rodziny. Nic specjalnego. Zapewne wielu z Was tak
spędzało wakacje. Spędzałam więc czas czytając książki lub śmiertelnie się
nudząc. Niestety wycieczki klasowe to również było coś na co moi rodzice mogli
sobie pozwolić raz na semestr lub nawet rok szkolny. Nie narzekałam ale tak
naprawdę mój świat zamknięty był w
najbliższej okolicy.
Było mi przykro. Bardzo, bardzo
przykro… W moim sercu z roku na rok narastała tęsknota za światem. Chciałam
zobaczyć te wszystkie piękne miejsca które widziałam na zdjęciach lub o nich
czytałam. Ta tęsknota z czasem urosła do bolesnego kłucia w sercu. Na samą myśl
chciało mi się wyć.
Pierwsza okazja do wyjazdu
nadarzyła się w ostatniej klasie gimnazjum. Nie będę wdawać się w szczegóły ale
pierwszy raz w życiu miałam wyjechać na wakacje! I to nad jezioro na bite trzy
tygodnie. Mimo tego iż był to obóz żeglarski, a mnie to mało interesowało
bawiłam się naprawdę świetnie. To były wtedy moje najlepsze wakacje w życiu. Czułam
się wolna, mogłam poznawać świat, wdychać zapachy, dotykać, patrzeć. Napawałam
się tym wyjazdem.
![]() |
Can Picafort |
W liceum niestety nie było mi
dane wyjechać gdziekolwiek. Urodziła mi się siostra i pomagałam się nią
opiekować. Jedyne co mi pozostało to książki. Zakochałam się wtedy w „Większy kawałek świata” Joanny
Chmielewskiej. „ Książka mówi o Teresce i Okrętce, dwóch nastoletnich
przyjaciółkach, które postanawiają spędzić wakacje na Mazurach. Nieszczęśliwy
zbieg okoliczności dostarcza im dodatkowych wrażeń i sprawia, że wplątują się w
kryminalną aferę.” Po prostu kocham! Książka jest tak pełna słońca, lata,
przygody i wakacyjnego nastroju, że siedząc w szarym mieście można się nieźle
sfrustrować. Ta książka to był mój przysłowiowy gwóźdź do trumny. Przepadłam na
Amen. Dostałam obsesji na punkcie Mazur. Poznałam jeziora, miasteczka..
Chciałam wiedzieć wszystko, chciałam tam być…
Niestety do tej chwili, a minęło
już osiem lat, Nie dane mi było spełnić swojego marzenia. Co roku się łudzę, że
znajdzie się osoba chętna wyruszyć ze mną na wakacyjną przygodę i często
boleśnie się rozczarowuję. Na szczęście wakacje jeszcze trwają, a następne będą
za rok. Może się uda!!! Wierzę w to.
W 2015 roku udało mi się za to
odwiedzić Wrocław i Kraków! W każdym z tych miejsc byłam tylko na kilka dni,
lecz czułam się super szczęśliwa!Od trzech lat jeżdżę również na wakację na Majorkę, moje ukochane miejsce na ziemi.
Na najbliższe pięć lat postawiłam sobie za cel odwiedzić te
miejsca:
- Stany Zjednoczone - Najlepiej w okresie świąt Bożego Narodzenia.
- Mazury
- Paryż
- Wenecję
- Toskanię
Oczywiście tych miejsc jest o wiele, wiele więcej ale te są
w czołówce.
![]() |
Castell Miquel - Majorka |
A Wy lubicie podróżować? Polecacie jakieś fascynujące i
piękne miejsca? Piszcie w komentarzach!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz