wtorek, 3 lipca 2018

Powroty, powroty...

Cześć! 


Nie było mnie tu 2 lata. Przez te lata bardzo dużo się zmieniło w moim życiu... 


Czy znów obiecam, że to definitywny powrót i naglę zniknę? Tego tak naprawdę nie wiem. Chciałabym zostać tu i pisać dla Was przynajmniej dwa razy w tygodniu. Życie jest jednak pełne niespodzianek, zaskakuje każdego dnia i nie chcę obiecywać czegoś czego będę mogła nie spełnić. 






Więc witam Was moi kochani i obiecuję, że będę się starała tu dla Was być. 


Dlaczego mnie nie było? Jak już napisałam, życie zaskakuje. Nie zawsze wyglada tak jakbyśmy chcieli. Te dwa lata to był dla mnie ciężki okres w życiu, to był ten moment gdy mówi się o kimś, że jest na samym dole. Gdzieś zatraciłam wiarę w siebie, w swoje możliwości, w swój rozwój, w swoje prawo do szczęścia. Nie żyłam, a wegetowałam, nie byłam szczęśliwa, a cieszyłam się z pewnych rzeczy. Pół roku temu nastąpił kryzys i odbiłam się od dna i codziennie sukcesywnie walczę o siebie...


To nie tak, że się tłumaczę, nie mam z czego się tłumaczyć, bo każdy ma  w swoim życiu lepsze i gorsze dni. Chcę Was uświadomić, że życie jest przewrotne i zaskakujące i tylko my sami możemy je zmieniać na lepsze. Ważne jest by się nie poddawać, nie brać zbyt dużo na siebie i rozkładać chęci na możliwości. Mi pół roku zajęło dojście do tego, że chcę znów pisać. Próbowałam wcześniej, zmuszałam się, uważałam, że muszę znów to robić... Tylko, że ja nie byłam na to gotowa i wywoływało to u mnie tylko stres i nerwy, a przecież nie o to w tym chodzi... Nie można zmuszać się do czegoś co powinno przynosić radość i być przyjemnością. W końcu dojrzałam do tej decyzji i jestem bardzo szczęśliwa, że „wena” do mnie wróciła. Mam teraz mnóstwo pomysłów na posty i z radością je dla Was napiszę. 


To taki mój krótki monolog na przywitanie się. Cieszę się, że znów będę dla Was pisać. 






Pozdrawiam!!!

Villemo92


poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Majorka - mój raj na ziemi.

Hejka kochani!

      W ostatnim poście pisałam o tym, że kocham odwiedzać nowe miejsca i chcę podróżować. Dziś opiszę moje ukochane miejsce na ziemi - Majorkę. Naprawdę gorąco polecam ją każdemu i na bank ja sama tam wrócę.

     Najpierw kilka suchych faktów:
  1. Jest to największa w archipelagu Balearów wyspa hiszpańska na Morzu Śródziemnym o długości około 100 km i powierzchni 3600 km².
  2. Zamieszkuje ją około 846 000 mieszkańców. Głównym miastem i stolicą wyspy jest Palma de Mallorca.
  3.  Wyspa jest zbudowana głównie z wapieni mezozoicznych. Wzdłuż północno-zachodnich wybrzeży wyspy rozciąga się skrasowiałe pasmo górskie Serra de Tramuntana, z najwyższym szczytem Puig Major, wznoszącym się na wysokość 1445 m n.p.m.
  4.  Południowo-wschodnią część wyspy zajmuje wyżyna z rozwiniętą rzeźbą krasową, część centralna natomiast ma charakter nizinny. Leży w strefie klimatu śródziemnomorskiego z suchym latem i opadami w zimie sięgającymi 650 mm na rok.
  5.  W środkowej części wyspy, gdzie znajduje się urodzajna nizina, uprawia się winorośla, oliwki, truskawki, figi, cytrusy i warzywa. W górach prowadzi się wypas owiec. Na wyspie przeważa przemysł spożywczy i rzemiosło artystyczne (biżuteria, ceramika), nastawione na obsługę licznych turystów. Wyspa słynie ze swych kąpielisk i salin morskich. (informacje z Wikipedii) 


 

środa, 24 sierpnia 2016

Podróże - moja miłość


Hejka!

Wiem, wiem… znów dawno mnie nie było. Chyba nie nadaję się do prowadzenia bloga… No cóż. Nie usunę go jednak, bo lubię tutaj pisać.

Dziś post o miłości do podróży.. Lubicie podróżować? Ja bardzo. A moim ukochanym miejscem na ziemi jest Majorka. Wiem, że zawsze wyskubię trochę groszy z mojej często pustej sakwy, by wybrać się tam chociaż na kilka dni. To już uzależnienie, a gdybym mogła to wyjechałabym tam na stałe.


Moi rodzice niestety nie mieli pieniędzy by wysyłać mnie na kolonie, czy zieloną szkołę. Wszystkie wakacje spędzałam więc w mieście, czasem byłam tydzień u babci mieszkającej pod miastem lub jeździliśmy na wieś do rodziny. Nic specjalnego. Zapewne wielu z Was tak spędzało wakacje. Spędzałam więc czas czytając książki lub śmiertelnie się nudząc. Niestety wycieczki klasowe to również było coś na co moi rodzice mogli sobie pozwolić raz na semestr lub nawet rok szkolny. Nie narzekałam ale tak naprawdę mój  świat zamknięty był w najbliższej okolicy.

poniedziałek, 14 marca 2016

Żyję zdrowo i sportowo!


Hejka kochani!

Zapewne większość z nas marzy o idealnej figurze. Płaski brzuch, jędrne pośladki i ciało bez zbędnego tłuszczu to również i moje marzenie. Pewnie często zadajecie sobie pytanie czy da się to osiągnąć nie odmawiając sobie wszystkiego i nie głodząc się. Odpowiem Wam na to pytanie. Oczywiście, że się da.

Nie będę kłamać, że droga do idealnego ciała jest krótka i łatwa, bo to nie jest prawda. Ja sama ciężko nad sobą pracuję, jednak jest to bardziej wysiłek dla psychiki niż ciała. (chociaż ciało tez się musi zmęczyć!)

Gdy podjęłam decyzję, że chcę walczyć o piękne ciało, zrobiłam ważny krok w swoim życiu. Postanowiłam, że nie będę tego robić „na odwal się”, tylko podeszłam do swoich planów bardzo profesjonalnie. Nie chciałam wplątać się w jakąś niezdrową dietę po której niechybnie kilogramy wróciłyby z nawiązka. Chciałam zmienić nie tylko swoje ciało ale i życie. Zaczęłam czytać artykuły na wiarygodnych stronach związanych z kulturystyką i fitnessem, bo chciałam się dowiedzieć jak najwięcej. Dziś podzielę się z Wami tym czego się dowiedziałam.

(Dodam tylko, że nie jestem dietetykiem i mogę się mylić w niektórych kwestiach. Piszę tylko o tym co sama stosowałam!!!)




PIERWSZE KROKI DO IDEALNEJ FIGURY:

1.      Kup sobie zeszyt, notes lub kalendarz w którym będziesz sobie wszystko zapisywać. Następnie zważ się i zmierz w najważniejszych dla Ciebie miejscach ( np. talia, brzuch, uda, ramiona, piersi, łydki) i zapisz na pierwszej stronie. Dopisz również do jakiej wagi i wymiarów dążysz oraz w jakim czasie chcesz to osiągnąć. Pamiętaj, że prawidłowy spadek wagi to ok. 0,5 kg – 1,5 kg na tydzień. Nie stawiaj zbyt wysoko poprzeczki, bo możesz się rozczarować i zniechęcić.

sobota, 5 marca 2016

Moje postanowienia noworoczne! Tak, w marcu.




Na początku chciałabym Was przeprosić za nieobecność! Cierpiałam na coś co zwą brakiem weny, teraz jednak wyzdrowiałam i zabieram się z nowym zapałem do pracy! Liczę na Wasze wsparcie, bo to z myślą o Was prowadzę tego bloga.

Dzisiaj będzie post o czymś co zna każdy człowiek, zwłaszcza gdy zbliżamy się do powitania kolejnego roku, czyli o postanowieniach noworocznych. Wiem, że już jest marzec i pewnie myślicie, że za późno się obudziłam. Ja jednak uważam, że zbliżająca się coraz większymi krokami WIOSNA to doskonały czas na refleksje i podsumowanie minionych dwóch miesięcy.
          Chyba każdy z Was z nadejściem stycznia miał jakieś postanowienia co do nowego roku. Zapewne niektórzy trzymają się owych postanowień, a inni już dawno o tym zapomnieli jako, że już mamy marzec i zdążyliśmy wpaść w rutynę.

sobota, 17 października 2015

Przyjaźń z internetu.

Hejka!

   Wierzycie w internetową przyjaźń? Nie miłość, nie związek tylko przyjaźń. 
   Ja wierzę. Opowiem wam dlatego historię ze swojego życia.
   Jako 17 letnia dziewczyna czułam się niezrozumianą i niekochaną przez nikogo osobą. Myślę, że każdy ma w życiu taki etap w okresie dojrzewania.
   Ja poza tym, że przechodziłam nastoletni okres odrzucenia i niezrozumienia byłam osobą która od zawsze miała problemy z nawiązywaniem znajomości, o przyjaźniach nie wspomnę.
   Więc byłam sobie taką samotną siedemnastoletnią osóbką która bardzo potrzebowała kogoś do rozmowy ale nie potrafiła z nikim się zaprzyjaźnić. Wtedy też kupiłam sobie, mój pierwszy prawdziwy telefon. I się zaczęło. Facebook nie był wtedy jeszcze tak popularny jak dziś więc chyba nawet nie miałam tam konta. Dużą popularność miało Gadu Gadu. Tam więc założyłam profil. Przypadkiem natrafiłam na czat założony przez użytkownika GG. Można powiedzieć, że tak zaczęły się moje internetowe przyjaźnie. Byłam popularna na czacie, robiłam wszystko by tak było. Siedziałam na GG całymi dniami i nocami. 

czwartek, 8 października 2015

Koty, koteczki...

Hej!
 Wiecie, że jestem totalną kociarą? Kocham koty, mam do nich naprawdę dużą słabość, rozczulają mnie i bawią. Dziś więc będzie post o kotach, o tym dlaczego według mnie warto posiadać swojego futrzaka. 

Zalety posiadania kota!
  1. Kot to Twój najlepszy przyjaciel! W przeciwieństwie do psów, koty nie traktują ludzi jak swoich właścicieli, one same są sobie panami. 
  2. Kot dba o Twoje zdrowie! Jeśli za długo siedzisz przy komputerze lub nad książką, to Twój futrzany przyjaciel zadba o Twój wzrok siadając na klawiaturze lub na głowie domagając się głaskania. Przecież musi Cię jakoś oderwać od zajęcia.
  3. Dzięki kotu nigdy nie zaśpisz to pracy czy szkoły. On skutecznie Cię obudzi o piątej rano domagając się jedzenia. A skoro już wstałaś/wstałeś to równie dobrze nie musisz już się kłaść.  I nie martw się... Obudzi Cię w każdy dzień tygodnia. 
  4. Zawsze masz towarzysza, czy to w łóżku, czy w toalecie, czy w wannie, czy nawet podczas gotowania. Twój kot zawsze za Tobą pójdzie i chętnie Ci pomoże. Będzie krążył w nocy po łóżku domagając się głaskania, patrzył się w Twoje oczy gdy będziesz w toalecie i pomagał kroić mięso.
  5. Nawet najgłośniejszy kot nie będzie tak głośny jak pies! Sąsiedzi nie będą przychodzić z pretensjami, że Twoje zwierzę śpiewało serenady pół nocy.  Nawet jak zamkniesz kota w innym pokoju to nie będzie go słychać. No i Ty też możesz się wyspać.
  6. Znasz to uczucie irytacji gdy jakaś natrętna mucha lub stado komarów lata po Twoim pokoju nie dając Ci żyć? Albo jakimś cudem w domu pojawiła się mysz? Spokojnie, z kotem w domu nie ma takiego problemu. Bo koty to w końcu domowe tygrysy i nie pozwolą by ktoś inny przebywał na ich terytorium!
Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X